Strona, którą próbujesz wyświetlić, nie istnieje lub została przeniesiona. Proszę skorzystać z menu lub wyszukiwarki, aby znaleźć to, czego szukasz.
Ognisko to ...
W Ognisku Bożego Pokoju najważniejszy jest ogień. Jezus mówi: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię, i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął!” (Łk 12,49)
Ten ogień najpełniej zapłonął na krzyżu, a teraz płonie w Kościele świętym, w sakramentach i Słowie Bożym. Pragniemy się gromadzić przy Sercu Jezusa. W obydwu Ogniskach Bożego Pokoju są kaplice, a w nich nieustanna (w dzień i w nocy) adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
Królowo Pokoju! Daj nam poznać Twe pragnienia, a poznane umiłować, a umiłowane wypełniać we wspólnocie ludzi według Ducha Świętego. We wspólnocie ludzi adorujących, karmiących się Ciałem Chrystusa i Słowem Życia, aby nikomu nie zabrakło miłości, pokoju i wytrwałości. Królowo Pokoju prowadź nas!
Płomień z Ogniska Bożego Pokoju
CATCOM - komunikator katolicki
1,515
Ognisko Bożego Pokoju
W naszych dwóch Ogniskach:w Łodzi (ul.Gdańska 85) i w Suchcicach (między Czerwinem a Suchcicami)
11 hours ago
2 days ago
Obóz koncentracyjny dla dzieci w Łodzi, a konkretnie: Prewencyjny Obóz Policji Bezpieczeństwa dla Młodzieży Polskiej w Łodzi (niem. Polenjugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt) został utworzony przez Niemców 1 grudnia 1942 roku.
W pierwszej połowie 1943 roku powstała filia obozu w Dzierżanej koło Zgierza. Mali więźniowie odzyskali wolność w dniu wyzwolenia Łodzi. Wiele z nich w czasie okupacji zostało sierotami.
„Eee… tam”: W sądzie powiedzieli, że ukradłam i kłamię, bo „takiego obozu nie było”, a pod nazwisko się podszywam. I zamknęli. „Eee… tam, takiego obozu nie było” - usłyszała, i za to, żego „wymyśliła”, przesiedziała kilka miesięcy w więzieniu. Potem wielokrotnie próbowała o nim mówić, zabiegać o pamięć o nim. Bezskutecznie. Wielu sugerowało Gieni, a potem Genowefie, że jej obóz nie był tak „dobry”, jak inne obozy.
(...)
"Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść" - napisała 15 lutego 1944 r. do swoich rodziców dwunastoletnia Halinka Cubrzyńska. Jej rówieśnik Jaś Spychała tak pisał do rodziców: "Upiecz mi Mamusiu naleśników 20. Przyślij ołówek, gumę. I cebulę, i musztardę. I znaczków".
(muzeumprzyprzemyslowej.pl/) ... See MoreSee Less
W pierwszej połowie 1943 roku powstała filia obozu w Dzierżanej koło Zgierza. Mali więźniowie odzyskali wolność w dniu wyzwolenia Łodzi. Wiele z nich w czasie okupacji zostało sierotami.
„Eee… tam”: W sądzie powiedzieli, że ukradłam i kłamię, bo „takiego obozu nie było”, a pod nazwisko się podszywam. I zamknęli. „Eee… tam, takiego obozu nie było” - usłyszała, i za to, żego „wymyśliła”, przesiedziała kilka miesięcy w więzieniu. Potem wielokrotnie próbowała o nim mówić, zabiegać o pamięć o nim. Bezskutecznie. Wielu sugerowało Gieni, a potem Genowefie, że jej obóz nie był tak „dobry”, jak inne obozy.
(...)
"Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść" - napisała 15 lutego 1944 r. do swoich rodziców dwunastoletnia Halinka Cubrzyńska. Jej rówieśnik Jaś Spychała tak pisał do rodziców: "Upiecz mi Mamusiu naleśników 20. Przyślij ołówek, gumę. I cebulę, i musztardę. I znaczków".
(muzeumprzyprzemyslowej.pl/) ... See MoreSee Less
4 days ago
Jak przebaczyła? – Milena Kindziuk (Matka Świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko):
"– Ja jestem ból do samego nieba – powie później matka kapłana, uginając się pod ciężarem cierpienia. (...)
Zbolała, poraniona matka przez jakiś czas stała w milczeniu przy trumnie syna. Żegnała się z nim. Uklękła, pocałowała go w nogi i ręce
– Ja niegodna, żeby mogła całować jego twarz – mówiła. Wstała, znów wpatrywała się w swoje dziecko. Była to udręka ponad jej siły. Różne myśli nią targały – o tym, jak go urodziła, a potem kołysała, gdy był mały, albo jak biegał po domu, gdy przędła czy gotowała. I o tym, jak ofiarowała go Bogu i cieszyła się, że został księdzem...
Wydawało jej się wtedy, że ta śmierć jest ponad jej siły. Część niej wtedy jakby umarła.
Ale przyjęła to wszystko bez pytań. W niesamowitej pokorze. Drobna, krucha kobieta okazała się tak silna duchem. Od zawsze wiedziała przecież, że cierpienie w życiu być musi. I tak sobie to tłumaczyła: że nie ma żadnego ludzkiego życia bez krzyża i bez cierpienia. To tak jak w naturze: raz świeci słońce, raz pada deszcz. I wszystko potrzebne. Musi być przecież równowaga.
Jak patrzyła na to wszystko potem?�– Tam dobrze, gdzie nas nie ma – ucinała. – Zawsze trzeba, żeby było dobrze. Czy dobrze, czy źle, to i tak dobrze. Jak jest, tak jest dobrze. Maryja też była matką. Stała pod krzyżem i cierpiała z Panem Jezusem. Tak i ja zgodziłam się z tym cierpieniem. Widocznie Pan Bóg tak chciał. Co Pan Bóg komu wymianował, to ludzka zazdrość nie ukradnie. A co nie, to i z ręki wypadnie.
Marianna Popiełuszko bardzo często w swoim życiu odnosiła się do przeżyć Maryi. Ona też na poszczególnych etapach drogi krzyżowej Syna zaczynała rozumieć, że Bóg żąda od Niej czegoś więcej. Że nie wystarczy Go tylko kochać i trwać przy Nim, by wejść do Jego królestwa.
Matka księdza Jerzego miała takie samo odczucie: że wiara sama w sobie nie wystarczy jej do zbawienia. Jezus zażądał od niej ufności – całkowitej, bez granic. Rozumiała, że odniesie zwycięstwo tylko wtedy, gdy zaakceptuje to wszystko, co zsyła Bóg. Bo On niczego tak naprawdę człowiekowi nie odbiera.
Według pani Marianny zatem to, co się stało, stanowiło też prostą konsekwencję wyboru drogi życiowej przez księdza Jerzego. – Skoro poszedł na księdza, to musiał wiedzieć, że może zostać męczennikiem. Bo oddanie życia za wiarę jest wpisane w powołanie kapłańskie – oznajmiła.
Taki sposób rozumowania nie ujmuje jej wielkiego bólu, rzecz jasna. – Każda kosteczka mnie wtedy bolała od cierpienia – wspominała. – Ale mojego cierpienia nie było słychać. Mąż krzyczał, a ja milczałam.
Po tym jednak, co wtedy zobaczyła, jej życie uległo nieodwracalnej zmianie. Zmaltretowane, martwe ciało syna na zawsze utrwaliło się w jej pamięci.
Mimo ogromu przeżywanego bólu nie było w niej nienawiści w stosunku do morderców ks. Jerzego. Marianna Popiełuszko mówiła: – Mordercy nie z synem, tylko z Bogiem walczyli. Przecież oni uderzyli nie w Popiełuszkę, ale w sutannę. Uderzyli w cały Kościół. Ale nikogo nie osądzam, śmierci niczyjej nie żądam. Pan Bóg sam kiedyś osądzi. Ile trzeba, tyle mordercy będą musieli odpokutować. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, żeby się oni nawrócili. Ja już im przebaczyłam." ... See MoreSee Less
"– Ja jestem ból do samego nieba – powie później matka kapłana, uginając się pod ciężarem cierpienia. (...)
Zbolała, poraniona matka przez jakiś czas stała w milczeniu przy trumnie syna. Żegnała się z nim. Uklękła, pocałowała go w nogi i ręce
– Ja niegodna, żeby mogła całować jego twarz – mówiła. Wstała, znów wpatrywała się w swoje dziecko. Była to udręka ponad jej siły. Różne myśli nią targały – o tym, jak go urodziła, a potem kołysała, gdy był mały, albo jak biegał po domu, gdy przędła czy gotowała. I o tym, jak ofiarowała go Bogu i cieszyła się, że został księdzem...
Wydawało jej się wtedy, że ta śmierć jest ponad jej siły. Część niej wtedy jakby umarła.
Ale przyjęła to wszystko bez pytań. W niesamowitej pokorze. Drobna, krucha kobieta okazała się tak silna duchem. Od zawsze wiedziała przecież, że cierpienie w życiu być musi. I tak sobie to tłumaczyła: że nie ma żadnego ludzkiego życia bez krzyża i bez cierpienia. To tak jak w naturze: raz świeci słońce, raz pada deszcz. I wszystko potrzebne. Musi być przecież równowaga.
Jak patrzyła na to wszystko potem?�– Tam dobrze, gdzie nas nie ma – ucinała. – Zawsze trzeba, żeby było dobrze. Czy dobrze, czy źle, to i tak dobrze. Jak jest, tak jest dobrze. Maryja też była matką. Stała pod krzyżem i cierpiała z Panem Jezusem. Tak i ja zgodziłam się z tym cierpieniem. Widocznie Pan Bóg tak chciał. Co Pan Bóg komu wymianował, to ludzka zazdrość nie ukradnie. A co nie, to i z ręki wypadnie.
Marianna Popiełuszko bardzo często w swoim życiu odnosiła się do przeżyć Maryi. Ona też na poszczególnych etapach drogi krzyżowej Syna zaczynała rozumieć, że Bóg żąda od Niej czegoś więcej. Że nie wystarczy Go tylko kochać i trwać przy Nim, by wejść do Jego królestwa.
Matka księdza Jerzego miała takie samo odczucie: że wiara sama w sobie nie wystarczy jej do zbawienia. Jezus zażądał od niej ufności – całkowitej, bez granic. Rozumiała, że odniesie zwycięstwo tylko wtedy, gdy zaakceptuje to wszystko, co zsyła Bóg. Bo On niczego tak naprawdę człowiekowi nie odbiera.
Według pani Marianny zatem to, co się stało, stanowiło też prostą konsekwencję wyboru drogi życiowej przez księdza Jerzego. – Skoro poszedł na księdza, to musiał wiedzieć, że może zostać męczennikiem. Bo oddanie życia za wiarę jest wpisane w powołanie kapłańskie – oznajmiła.
Taki sposób rozumowania nie ujmuje jej wielkiego bólu, rzecz jasna. – Każda kosteczka mnie wtedy bolała od cierpienia – wspominała. – Ale mojego cierpienia nie było słychać. Mąż krzyczał, a ja milczałam.
Po tym jednak, co wtedy zobaczyła, jej życie uległo nieodwracalnej zmianie. Zmaltretowane, martwe ciało syna na zawsze utrwaliło się w jej pamięci.
Mimo ogromu przeżywanego bólu nie było w niej nienawiści w stosunku do morderców ks. Jerzego. Marianna Popiełuszko mówiła: – Mordercy nie z synem, tylko z Bogiem walczyli. Przecież oni uderzyli nie w Popiełuszkę, ale w sutannę. Uderzyli w cały Kościół. Ale nikogo nie osądzam, śmierci niczyjej nie żądam. Pan Bóg sam kiedyś osądzi. Ile trzeba, tyle mordercy będą musieli odpokutować. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, żeby się oni nawrócili. Ja już im przebaczyłam." ... See MoreSee Less
5 days ago
ZAPROSZENIE
DO ROZWAŻANIA MĘKI PANA JEZUSA
W dniach 21/22 marca
(z czwartku na piątek, od godz. 18:00 do 18:00)
będziemy w naszym Ognisku Bożego Pokoju na ul. Gdańskiej 85 przed Najświętszym Sakramentem
w ciszy, rozważać Mękę Pana Jezusa.
Intencja: wynagradzająca za grzechy nasze, naszych rodziny
i naszej Ojczyzny
Można wybrać jedną, dwie lub więcej godzin między
18:00 (czwartek 21 marca, a 18:00 - piątek 22 marca) i rozważać Słowo Boże, odprawiać Drogę krzyżową, Różaniec- część Bolesną, trwać w uniżeniu przed Panem, korzystać z rozważania bolesnej Męki Pana Jezusa według widzeń błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich (Pasja), z 24 Godzin Męki Pana Jezusa Luisy Piccarrety, czy korzystać z innych modlitw o Męce Pańskiej (Wybieramy dowolną formę modlitwy).
„Jedna godzina rozważania Mojej Bolesnej męki większą zasługę ma aniżeli cały rok biczowania się aż do krwi; rozważanie Moich Bolesnych Ran jest dla ciebie z wielkim pożytkiem, a Mnie sprawia wielką radość…” z Dz. siostry Faustyny (369).
Bardzo PROSIMY o zgłoszenia GODZIN w których będzie podjęta modlitwa przed Najświętszym Sakramentem pod nr 507983234 (sms, tel.) lub na e-mail ogniskobozegopokoju.pl
#mekapanajezusa ... See MoreSee Less
DO ROZWAŻANIA MĘKI PANA JEZUSA
W dniach 21/22 marca
(z czwartku na piątek, od godz. 18:00 do 18:00)
będziemy w naszym Ognisku Bożego Pokoju na ul. Gdańskiej 85 przed Najświętszym Sakramentem
w ciszy, rozważać Mękę Pana Jezusa.
Intencja: wynagradzająca za grzechy nasze, naszych rodziny
i naszej Ojczyzny
Można wybrać jedną, dwie lub więcej godzin między
18:00 (czwartek 21 marca, a 18:00 - piątek 22 marca) i rozważać Słowo Boże, odprawiać Drogę krzyżową, Różaniec- część Bolesną, trwać w uniżeniu przed Panem, korzystać z rozważania bolesnej Męki Pana Jezusa według widzeń błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich (Pasja), z 24 Godzin Męki Pana Jezusa Luisy Piccarrety, czy korzystać z innych modlitw o Męce Pańskiej (Wybieramy dowolną formę modlitwy).
„Jedna godzina rozważania Mojej Bolesnej męki większą zasługę ma aniżeli cały rok biczowania się aż do krwi; rozważanie Moich Bolesnych Ran jest dla ciebie z wielkim pożytkiem, a Mnie sprawia wielką radość…” z Dz. siostry Faustyny (369).
Bardzo PROSIMY o zgłoszenia GODZIN w których będzie podjęta modlitwa przed Najświętszym Sakramentem pod nr 507983234 (sms, tel.) lub na e-mail ogniskobozegopokoju.pl
#mekapanajezusa ... See MoreSee Less
6 days ago
Chcę czy chciałbym?
Różne są charaktery. Jedną jednak trudność w mniejszym lub większym stopniu posiadają wszyscy, a mianowicie, że chciałbym być dobry, a nie mogę.
Nie mów nigdy: że gdyby to a owo, mógłbym lepiej nad sobą pracować, gorącej bym Pana Jezusa kochał i tak dalej. Albo żebym był w takich a takich warunkach życiowych, ileż mógłbym dla Boga dla Kościoła uczynić. A oto jestem skazany na bezczynność albo na bezcelowe kręcenie się w kółko i.t.p.
Nic nie możesz uczynić bez pomocy Bożej: Pan Bóg zaś stawiając cię w pewnych okolicznościach, w oschłości ducha, w chorobie, w braku środków niezbędnych do pracy, daje ci swą pomoc tylko dla należytego z użytkowania tych okoliczności.
Jeśli pragniesz pracować, a nie możesz, to pan Bóg daje ci i pragnienie i skrępowanie; pragnienie dla modlitwy i umartwienia, skrępowanie dla cierpliwości i ofiary.
Jeśliby zaś było możliwe wbrew woli Bożej zmienić te okoliczności na najpomyśniejsze według twojego sądu, to by się okazało, że w nich jesteś absolutnie bezsilny i sobie zarówno jak i innym niepożyteczny.
A w przednich trudnościach lub bezczynności byłbyś dużo pozyskał dla własnej duszy i dla Kościoła przez walkę, cierpliwość, cierpienie i jednoczenie się w tym z Panem Jezusem, prowadzącym życie „bezczynne” w Nazaret przez lat 30, w Eucharystii przez 20 wieków, albo „przedwcześnie” umierającym na krzyżu ku triumfowi nieprzyjaciół… .
Pan Bóg używa naszej pomocy kiedy i jak chce; a zawsze może się bez niej obejść; więc cóż my mamy dyskutować, co z naszego udziału jest mniej a co bardziej pożyteczne?
Biskup Zygmunt Łoziński
#nawrózenie
#służba
#MatkaBoża
#KrólowaPokoju
#orędzia
#Medjugorje
#modlitwa
#pokój
#ojczyzna
#dzieci
#ognisko
#rekolekcje
#młodzież
#odwaga
#adoracja
#ferie ... See MoreSee Less
Różne są charaktery. Jedną jednak trudność w mniejszym lub większym stopniu posiadają wszyscy, a mianowicie, że chciałbym być dobry, a nie mogę.
Nie mów nigdy: że gdyby to a owo, mógłbym lepiej nad sobą pracować, gorącej bym Pana Jezusa kochał i tak dalej. Albo żebym był w takich a takich warunkach życiowych, ileż mógłbym dla Boga dla Kościoła uczynić. A oto jestem skazany na bezczynność albo na bezcelowe kręcenie się w kółko i.t.p.
Nic nie możesz uczynić bez pomocy Bożej: Pan Bóg zaś stawiając cię w pewnych okolicznościach, w oschłości ducha, w chorobie, w braku środków niezbędnych do pracy, daje ci swą pomoc tylko dla należytego z użytkowania tych okoliczności.
Jeśli pragniesz pracować, a nie możesz, to pan Bóg daje ci i pragnienie i skrępowanie; pragnienie dla modlitwy i umartwienia, skrępowanie dla cierpliwości i ofiary.
Jeśliby zaś było możliwe wbrew woli Bożej zmienić te okoliczności na najpomyśniejsze według twojego sądu, to by się okazało, że w nich jesteś absolutnie bezsilny i sobie zarówno jak i innym niepożyteczny.
A w przednich trudnościach lub bezczynności byłbyś dużo pozyskał dla własnej duszy i dla Kościoła przez walkę, cierpliwość, cierpienie i jednoczenie się w tym z Panem Jezusem, prowadzącym życie „bezczynne” w Nazaret przez lat 30, w Eucharystii przez 20 wieków, albo „przedwcześnie” umierającym na krzyżu ku triumfowi nieprzyjaciół… .
Pan Bóg używa naszej pomocy kiedy i jak chce; a zawsze może się bez niej obejść; więc cóż my mamy dyskutować, co z naszego udziału jest mniej a co bardziej pożyteczne?
Biskup Zygmunt Łoziński
#nawrózenie
#służba
#MatkaBoża
#KrólowaPokoju
#orędzia
#Medjugorje
#modlitwa
#pokój
#ojczyzna
#dzieci
#ognisko
#rekolekcje
#młodzież
#odwaga
#adoracja
#ferie ... See MoreSee Less
6 days ago
This content isn't available right now
When this happens, it's usually because the owner only shared it with a small group of people, changed who can see it or it's been deleted.