Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii i aż po krańce ziemi
(Dz. 1,8).
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mat. 5,16).
„Wy, którzy żyjecie w miłości Bożej i doświadczyliście Jego darów dajcie świadectwo o nich swoimi słowami i życiem, by były radością i bodźcem dla innych w wierze” (Orędzie z 25 września 20011).
Pan dał Ci te łaski przez Serce Maryi nie po to byś wszystko zachował dla siebie. Głoś i módl się za tych, którzy jeszcze nie doświadczyli Bożej Miłości.
„Niech wasz dzień przeplatają krótkie, żarliwe modlitwy w intencji wszystkich, którzy nie poznali Miłości Bożej” (Orędzie z 25 lutego 2008).
Świadectwa można przesłać e-mail, listem, bądź przekazać w Ognisku. Można złożyć świadectwo anonimowe lub podpisane, byle tylko na chwałę Bożą i pożytek ludziom.
Pewnego dnia do naszego Ogniska Bożego Pokoju przyszłą młoda osoba. Przyniosła „sześciopak” w którym brakowało jednego piwa. Po krótkiej modlitwie postawiła piwo przez ołtarzem i wyszła. Następnego dnia przyniosła jeszcze jedno piwo…., którego dzień wcześniej brakowało… .Nie wiemy jak potoczyły się losy tej Osoby, ale podobna sytuacja była nieco wcześniej i tu zakończenie jest znane. Późnym wieczorem przyjechał na adorację Pan w średnim wieku. Po wyjściu z kaplicy wywiązała się rozmowa w której opowiedział o swoich problemach zdrowotnych, czekającej go skomplikowanej operacji i o tym, że powinien przestać palić. Opowiadał, że próbował już wiele, wiele razy, ale niestety nie może sobie z tym problemem poradzić. Został poproszony, żeby oddał wszystkie papierosy, które ma ze sobą (również w samochodzie) Matce Bożej. Pan bardzo zaskoczony spytał ze zdziwieniem „Teraz”!???Po chwili wahania bez słowa odszedł… do samochodu, a potem nic nie mówiąc poszedł w stronę figurki Matki Bożej na placu. Pod osłoną nocy widać był tylko zarys osoby modlącej się u stóp Maryi, Królowej Pokoju. Rano widzieliśmy papierosy leżące na kamieniach pod figurką. Po kilku dniach wrócił uradowany bo …. nie palił i wcale go to nie pociągało. Potwierdził to potem jeszcze kilka razy. Historia ta nie kończy się w tym momencie. Operacja też okazała się niepotrzebna choć potwierdzana była kilkakrotnie. Ale o tym i innych podobnych zdarzeniach– następnym razem.
Przez większość mojego życia nie umiałam przeżywać ciszy, nie doceniałam jej i nie lubiłam.
Słuchałam skocznej i wesołej muzyki lub spokojnej ale wzbudzającej emocje. Jadąc samochodem włączałam radio. W domu, kiedy potrzebowałam chwili relaksu, szukałam fajnego programu telewizyjnego. Lubiłam też długie pogawędki przez telefon. Myślałam, że muzyka i długie rozmowy poprawiają mi nastrój.
To wszystko było dla mnie czymś ważnym. To był mój sposób na odstresowanie.
Kiedy zaczęłam jeździć na adorację do Ogniska Bożego Pokoju w Suchcicach, powoli poznawałam ciszę i adorację w ciszy. Dopiero po jakimś uświadomiłam sobie, że podczas adoracji nie muszę nic mówić do Boga, nie muszę trwać w modlitwie słownej czy ustnej. Zrozumiałam, że kiedy trwam przed Bogiem to On wszystkim się zajmuje. Patrzę z Niego i z miłością myślę o Nim a On otacza mnie swoim pokojem, uzdrawia ze zranień, pociesza, uspokaja, napełnią darami Ducha Świętego i Swoją miłością.
Mam wrażenie, że kiedy przyjadę z silnym niepokojem, to moje serce jakby zwalnia rytm, uspokaja się i wycisza. Daje mi to ukojenie w problemach, wytchnienie i ulgę.
Adoracja zmienia.
Ten pokój przynoszę potem do swojej rodziny aby i oni czerpali, abym była dla nich lepsza. Tak działa Mój Pan – Jezus.
Bo On jest Królem Wszechmogącym. Sama z siebie nic nie mogę, nawet być lepszą i zmieniać się.
I dodam jeszcze, że wychodząc z kaplicy też czerpię z otoczenia, bo tam, wśród wielu pól, lasów, z dala od miasta, jest cisza. Słychać tylko odgłosy ptaków, czuć zapach świeżej trawy. Tam odpoczywać duch i zmysły.
Polecam
Anonimowa adorująca.
Dostałam od Jezusa zaproszenie na adorację.
To nie jest przypadkowe, że Jezus zaprosił mnie do kaplicy adoracji w Ognisku Bożego Pokoju na ulicy Gdańskiej w Łodzi.
Przyciągnął mnie, tęsknił za mną, czułam tę tęsknotę w sercu wyraźnie.
Pierwszy raz przyszłam tutaj, kiedy miałam bardzo duże problemy w moim małżeństwie. Przychodziłam sama, płakałam. Ale wydawało mi się, że to była moja inicjatywa. Nie czułam żadnego wewnętrznego przynaglenia. Przychodziłam bo potrzebowałam pomocy.
Pokonaliśmy z mężem – w ciągu 2 lat – kryzys. Kosztowało to mnie bardzo dużo cierpienia i łez. Jezus pomógł nam wtedy. Ale te moje „odwiedziny” w kaplicy były spontaniczne, wieczorno- ranne. Nie miałam odwagi wpisywać się na listę osób adorujących, czuwających.
Tym razem było inaczej.
Zawsze wieczorami, do snu, odmawiam z synem różaniec. Różaniec nas uspakaja, wycisza i pomaga dziecku zasnąć. Tego dnia (była to niedziela) w trakcie kolejnego odmawiania, za każdym razem, gdy zamknęłam oczy, widziałam białą hostię, Najświętszy Sakrament. Wielokrotnie. Aż się zdziwiłam, bo nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło. Zaczęłam bardzo tęsknić za adoracją, za Jezusem. Ta była silna tęsknota, chęć rzucenia wszystkiego, aby tylko zatopić się w ciszy Kaplicy przed Jezusem.
Od kryzysu minęło 2 lata. Moje „wizyty” nie były teraz częste więc myślę, że Jezus tęsknił za mną. Cały następny dzień nie miałam czasu, by przyjść, aż w końcu koło godziny 19:00 zdecydowałam, że w końcu muszę się „zebrać” i przyjechać.
Ruszyłam do kaplicy. Dotarłam o 19:00. Kiedy weszłam, zobaczyłam listę osób adorujących i wolne godziny właśnie od 19:00-21:00. Bez wahania wpisałam się. Przyszło mi to lekko, bez namysłu. Postanowiłam, że będę adorować Jezusa, skoro On tego chce i chce koniecznie mnie. Chodzą już kolejną niedzielę. Jest wspaniale. Zaczęły się rozwiązywać moje najtrudniejsze problemy. Wierzę, ufam staram się, walczę.
Kamila.
Szczęść Boże,
chciałam się podzielić świadectwem uzdrowienia z problemów bezsenności. Uczestniczyłam w rekolekcjach w maju “Co z nami będzie “. Pamiętam dzień, gdy usiedliśmy wokół figury Maryi a Ojciec opowiedział historię człowieka nałogowego palacza, który rozmawiał z Agnieszką, a ta poradziła mu żeby paczkę papierosów zostawił tu przy figurze (chyba dobrze usłyszałam :)). Nałóg został pokonany. Otóż ja borykałam się już wiele lat z niespokojnym snem. Brałam leki nasenne i antydepresanty. Ostatniego dnia przy wyjeździe niosąc już bagaże do samochodu ściskam swoje leki (tak bardzo bałam się ich pozbyć czysto fizycznie, bo uważałam, że bez nich nie będę w stanie funkcjonować) i … zostawiam przy figurze Maryi oddając jej swoją bezsenność. O depresji Jej nie wspominałam, bo myślałam, że to już dużo by było Po powrocie do domu i po konsultacji z lekarzem wszystkie leki antydepresyjne i nasenne odstawione. Dziękuję Maryi
Aaa i jeszcze dodam, że przed zaśnięciem szepczę Jej słowa: “Piastunko moich najpiękniejszych snów” (dalej nie pamiętam, a były to słowa pieśni wyśpiewane podczas rekolekcji)
Marta
Pan Jezus moim psychoterapeutą.
Przy okazji dyskusji (…) postanowiłam że podzielę się pewnym wydarzeniem z naszego życia. Nie neguję tym samym pracy psychoterapeutów, psychiatrów, ani nie deprecjonuję nauki. Ja po prostu piszę o moim trudnym przypadku.
Nie radziłam sobie od początku. Wtedy pewnie psychoterapia by mi pomogła, ale zwyczajnie nie miałam na nią czasu i środków. Czara goryczy przelała się, gdy wróciliśmy z Ukrainy, gdzie Marcel (niepełnosprawny synek) miał wykonywany zabieg fibrotomii. Wpadłam wtedy w ogromną rozpacz. Nie wiem czy to była depresja czy nie, ale pragnęłam jedynie swojej śmierci. Myślałam, że oszaleję. Chciałam popełnić samobójstwo, a jedynie miłość do mojego dziecka spowodowała, że odwlekałam ten moment. Pamiętam jeden tragiczny dzień, gdy zadzwoniłam do mojej koleżanki i błagałam, żeby mi pomogła. Ona poprosiła, żebym przyjechała do Ogniska Bożego Pokoju w Suchcicach, gdzie odbywają się rekolekcje i wieczysta Adoracja Pana Jezusa.
Pojechałam i poszłam na rozmowę do Ojca Eugeniusza, który założył to Ognisko. Powiedziałam mu co się ze mną dzieje, a On mi odparł m.in., że psychoterapeuta nie odpuści mi grzechów. To mną wstrząsnęło. Zła i rozczarowana wróciłam do samochodu. Za mną wybiegła koleżanka i błagała wręcz żebym została na Koronce, bo później Ojciec będzie się nad wszystkimi modlił przed Najświętszym Sakramentem. Zostałam. Gdy przyszła moja kolej, gorąco modliłam się o uzdrowienie mojego dziecka, a to mi było potrzebne uzdrowienie w pierwszej kolejności. Po skończonej modlitwie, wróciłam do domu. Po drodze realnie czułam jakby odlepiały się ode mnie takie wodorosty. To wszystko spadało z mojej duszy. Boże, jaką ja poczułam wtedy ulgę. Pojechałam na drugi dzień. To samo uczucie, jakby resztki tego brudu odczepiły się ode mnie. Ja wiem, że zostałam wtedy uwolniona. To był początek.
Następnie 2 spowiedzi generalne, masa różańców, a przede wszystkim stałe przyjmowanie Sakramentów Świętych i adoracja w każdy wtorek. Mój Jezus jest moim psychoterapeutą. Tak się cieszę, że On zawsze na mnie czeka. Nie ma rzeczy, które byłyby niemożliwe.
Ponadto, zostałam już w tym miejscu. Ojciec Eugeniusz odprawia za nas Msze święte, omadla nas. My czujemy się niesieni modlitwą. Ja nadal upadam, ale wracam do kratek konfesjonału.
Nigdy nie wróciło to, od czego wtedy Pan Bóg mnie uwolnił .
Olga
Będziecie moimi świadkami
Jeżeli w Ognisku Bożego Pokoju doświadczyłeś Bożej Miłości, Pokoju, Mocy Słowa Bożego i innych łask to prosimy, abyś o tym opowiedział.
Serdecznie dziękujemy.
Mam na imię Maria.
Mam 44 lata, samotnie wychowuję córkę. Obie cierpimy na wiele chorób, w tym epilepsję (córka), depresję, nerwicę lękową. Życie mnie nie oszczędzało. Do Ogniska Bożego Pokoju w Łodzi trafiłam przypadkiem przed dwoma laty.
W obliczu kolejnych problemów życiowych, szukałam w internecie miejsca, gdzie można pomodlić się przed Najświętszym Sakramentem. I tak znalazłam Ognisko. Pojechałam tam natychmiast. Byłam zachwycona
i oczarowana. Pan Jezus jest i czeka, zawsze, o każdej porze dnia i nocy. Nie ma obawy, że za chwilę skończy się adoracja i trzeba się spieszyć. W Ognisku posługują wspaniali ludzie. Zawsze znajdą czas na rozmowę, są radośni
i pełni pokoju. Jak rodzina. To miejsce jest moim drugim domem. Jak tylko mogę przychodzę, najlepiej codziennie. Spotkanie z Panem daje mi ciepło, spokój, bezpieczeństwo i radość. Pomimo problemów, beznadziejnej sytuacji zawodowej, finansowej w sercu czuję radość, pewność, że nie jestem sama. Zauważyłam, że mam więcej cierpliwości i spokoju. Chciałabym, żeby moja mama i córka przyszły kiedyś ze mną. Dziękuję Bogu za to miejsce w moim mieście, za Ojca Eugeniusza oraz posługujących.
Zapraszam wszystkich do Ogniska. Zwłaszcza tych, którzy mają poczucie, że Bóg o nich zapomniał, są samotni, zmagają się z chorobą, cierpieniem, problemami. Pan Jezus czeka tam na każdego indywidualnie. O każdej porze dnia i nocy. Zawsze. Dziękuję.
Chwała Panu!
pozdrawiam serdecznie
Maria
W tamtym czasie jeździłem rowerem, odwiedzałem groby.
Tego dnia po południu przed samym wieczorem wiatr był coraz bardziej porywczy. Wysokie sosny gięły się prawie do ziemi. „Boże drogi- żeby dojechać do domu” – myślałem. To była godz. 16:00- 17:00. A w nocy miałem mieć dyżur na adoracji w Ognisku Bożego Pokoju w Suchcicach. „Co to będzie przed 24:00- jak tak będzie wiało? Z jednej strony jest las z drugiej też. Około 20 km drogi. Co robić? Jechać, a może nie jechać?” .
Około 23:30 wyjeżdżam i …robi się cicho. Dojechałem. Panie, które zawsze zmieniam po ich dyżurze – już wychodziły. Głupio było dyskutować przed Najświętszym Sakramentem, ale powiedziałem, że myślałem, nie będę mógł dotrzeć, bo strasznie wiało, ale kiedy ruszyłem, wiatr przycichł. „No widzi pan, to jest taki dar. Była pomoc od Boga”- powiedziała jedna z moich „zmienniczek”. Po paru minutach ten wiatr znowu się wzmógł. Po adoracji, kiedy wyszedłem, niby wiatr wiał, ale już dużo, dużo słabszy. Na drugi dzień jechałam z żoną do Pisk. Żona mówi „Zobacz, potężne drzewo, drugie, trzecie, leżą. Widziałem, że to w tej samej linii po której wczoraj jechałem – tylko dalej. Tam nic się nie wydarzyło, a tu powyrywane wielkie drzewa…
z korzeniami… .
I kilka dni temu znowu, może nie tak jak wtedy, ale widzę-wieje. Kiedy mam wyjść przed 23:30 znów przycicha. „Antoni- mówię do swojego znajomego kiedy to opowiadam- ja nie wiem czy ja godzien jestem takich sytuacji, to trochę nietypowe…”
Byłem rolnikiem 44 lata. Na stałą adorację jeżdżę w nocy od kilku miesięcy. Bóg wspiera i pomaga, usuwa przeszkody.
Henryk
Trwa radość i miłość wzajemna
Jestem mężatką od 25 lat. Mam troje dzieci, mieszkam na wsi i wspólnie
z mężem prowadzimy gospodarstwo rolne i działalność gospodarczą.
Trzy lata temu pierwszy raz przyjechałam do Ogniska na “Jerycho Różańcowe” ze znajomymi w późnych godzinach nocnych. Podświetlona Maryja przywitała nas i to pierwsze wrażenie pozostało do dziś. Maryja
i Najświętszy Sakrament czekają na nas. Od tamtej pory czuję potrzebę częstej modlitwy, odwiedzania tego miejsca Bożego Pokoju. To miejsce odmieniło moje życie i mojej rodziny, dużo więcej się modlimy i rozmawiamy o Bogu w domu i ze znajomymi. Cały czas dążymy i pracujemy nad sobą, ale jest to wspaniały czas. Czujemy jak Duch św. kieruje naszym życiem. Pomimo trudu codziennego życia jest radość i miłość wzajemna.
Dziękuję Ci Panie Boże za tych ludzi, których postawiłeś na mojej drodze, którzy pokazali mi to miejsce, tych wszystkich, których spotykam w Ognisku Bożego Pokoju.
Dziękuję za dar życia, zdrowia i Pokoju.
Chwała Panu!
Otrzymałam dar uzdrowienia
Rok temu, będąc tutaj otrzymałam dar uzdrowienia. W tym momencie gdy kapłan nałożył mi na głowę monstrancję, ustąpiły wszystkie bóle. Jestem zdrowa.
Bóg zapłać!
Anna z Różana.
Dziękuję Ci Panie Jezu i Mateńko Najdroższa, że przyprowadziłaś mnie i moją rodzinę do Tego Cudownego Miejsca, że mogliśmy zmartwychwstać- bo tak czuję- moje życie i życie mojej rodziny odrodziło się. Jest nowe, lepsze. To tu wymodliłam dobre decyzje i trwam w stałej adoracji. Najświętsze Serce Jezusa i On mnie prowadzi i moją rodzinę.
Wyzbyłam się lęku, obawy przed tym, co będzie jutro. Teraz mam radość
Pokój serca bo mam Boga w sercu i pragnę żeby tak było.
Wielkie Bóg zapłać.
Dziękuję za cud życia
Moje dzieci bardzo pragnęły dzieciątka przez kilka lat. Moja modlitwa została wysłuchana. Synowa jest w pierwszym miesiącu ciąży.
O Jezu – dziękuję Ci.
Mam na imię Renata
Do Ogniska Bożego Pokoju k. Suchcic zaczęłam przyjeżdżać ok. 1,5 roku temu.
Kiedy po raz pierwszy przyjechałam z synem, Piotrem, zaimponowała mi ta cisza, ta pokora- to jakby świat się kończył w tym miejscu i wszystkie troski i kłopoty minęły. Później zaczęłam jeździć z koleżanką z Chmielewa na Msze św. z uzdrowieniem i nie tylko. Bo wystarczy po prostu być w tym miejscu
i już czuje się obecność Jezusa i Maryi. Już dusza ludzka odpoczywa.
Chwała Ci Panie za to !
Chodziłam o kulach
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Najpierw chce napisać kilka słów o mojej chorobie. Zaczęłam poważnie chorować od 2010 r. Lekarze nie bardzo wiedzieli co mi jest. Powoli traciłam siły, wagę a w końcu straciłam mowę. Zaczęłam chodzić o kulach. Traciłam równowagę , bez powodu na prostej drodze przewracałam się. Pamiętam jak leżąc w jednym ze szpitali pani psycholog powiedziała mi , że już nigdy nie będę normalnie mówić i chodzić. Może mi wrócić mowa, tylko częściowo, ale czysto nie będę mówić nigdy.
W sierpniu 2015 r. byłam na rekolekcjach w Częstochowie podczas których Ojciec wygłaszał konferencje. Po konferencji ojciec Eugeniusz zapraszał do Ogniska Bożego Pokoju, które założył w Suchcicach. Pewnego dnia zadzwoniłam do Ojca z zapytaniem czy mogę przyjechać do Suchcic. Ojciec wyraził zgodę i tak pojechałam do Ogniska. Po przyjeździe Ojca nie było, ale zostałam serdecznie przyjęta. W Ognisku obowiązują zasady, które mi bardzo odpowiadają. Podczas modlitwy w małej kaplicy (wtedy jeszcze nie było dużej kaplicy) mogłam się wypłakać , bo Matka Boża Królowa Pokoju sprawiła , że w kaplicy “popsuło” się światło i nikt nie widział jak płaczę.
Kiedy przyjechał ojciec Eugeniusz poszłam do niego na rozmowę, na której zasugerował mi potrzebę spowiedzi generalnej i dał mi materiały przygotowujące do spowiedzi. To było moje marzenie. Wcześniej niestety nie znalazłam księdza, który by mnie wyspowiadał. Oczywiście Ojciec nic
o tym nie wiedział, że ja pragnę się wyspowiadać z całego życia. I tak Matka Boża Królowa Pokoju zaczęła porządkować moje życie duchowe. Od tej pory otrzymałam razem z mężem wiele łask. Mąż też po wielu staraniach odbył spowiedź generalną. Przestaliśmy z mężem palić papierosy. W naszym domu nie ma alkoholu, nie kupujemy i nie częstujemy.
W 2017 roku wybraliśmy się z mężem na pielgrzymkę do Medjugorie. Tam Matka Boża Królowa Pokoju dała mi łaskę wejścia na górę Kriżevac. Był to dla mnie bardzo duży wysiłek i trud , bo chodziłam o kulach. Miałam problemy z chodzeniem po prostej drodze, a co dopiero po kamieniach, pod górę i z góry.
Kolejną wielką łaskę otrzymałam z mężem półtora roku temu,
a mianowicie codzienna msza święta. Wcześniej mąż kiedy wychodziliśmy razem w tygodniu na mszę świętą pytał a jakie dzisiaj święto? Dzisiaj nie pyta tylko po prostu idziemy.
We wrześniu 2019 roku “coś” ciągnęło mnie do ogniska. Ojciec Eugeniusz organizował modlitwę pod Krzyżem. W ognisku potrzebowali wolontariuszy. Postanowiłam pojechać. W Ognisku trwa adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie w dzień i w nocy. Starałam się po 2,3 godziny adorować Pana Jezusa i trwać przy Maryi Królowej Pokoju. W ciągu dnia posługiwałam w kuchni przygotowując posiłki, oraz czyściłam chodniki między domami z chwastów. Mimo złego samopoczucia pomagałam jak mogłam. Dla zdrowej osoby może to co robiłam to normalna zwykła praca , ale dla mnie to duży wysiłek i trud.
Wieczorem będąc już w pokoju usłyszałam wewnętrzny głos “możesz chodzić”. Pomyślałam ,że tak. Skoro wyrywając chwasty chodziłam noga przy nodze bez kul to spróbuję. I tak dzięki Matce Bożej Królowej Pokoju zaczęłam chodzić bez kul, ustąpiły bóle nóg i rąk i zaczęłam normalnie chodzić i czysto mówić.
Co prawda została mi jeszcze jedna “mała” choroba nerek, ale mam co ofiarować Bogu. Za wszystko codziennie dziękuję Maryi mojej ukochanej Mamie i Bogu Ojcu – kochanemu Tacie. Nie mogę pominąć Ojca Eugeniusza, Agnieszki oraz mojego męża.
W ostatnią sobotę października pojechaliśmy z mężem na Św. Krzyż. Szliśmy na szczyt pod górę kamienistą drogą 2 km i po drodze odprawialiśmy Drogę Krzyżową. Szłam jak zdrowy człowiek. Kiedyś, gdy szłam o kulach wszyscy mnie mijali i zostawałam na końcu. Teraz szłam normalnie, jak wszyscy inni.
Chcę też powiedzieć, że moja choroba jest udokumentowana. Mam na to całą dokumentację lekarską. Będąc pierwszy raz w Ognisku Bożego Pokoju, opowiedziałam trochę o tych moich problemach zdrowotnych Agnieszce, która powiedziała, że powinnam całkowicie zawierzyć to Bogu. I tak zrobiłam. Dziękuję Jezusowi i Maryi, Królowej Pokoju za cud uzdrowienia
i za radość wszystkich ludzi, którzy się ze mną cieszą.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Trwa radość i miłość wzajemna
Jestem mężatką od 25 lat. Mam troje dzieci, mieszkam na wsi i wspólnie z mężem prowadzimy gospodarstwo rolne i działalność gospodarczą.
Trzy lata temu pierwszy raz przyjechałam do Ogniska na “Jerycho Różańcowe” ze znajomymi w późnych godzinach nocnych, Podświetlona Maryja przywitała nas i to pierwsze wrażenie pozostało do dziś. Maryja i Najświętszy Sakrament czekają na nas. Od tamtej pory czuję potrzebę częstej modlitwy, odwiedzania tego miejsca Bożego Pokoju. To miejsce odmieniło moje życie i mojej rodziny, dużo więcej się modlimy i rozmawiamy o Bogu w domu i ze znajomymi. Cały czas dążymy i pracujemy nad sobą, ale jest to wspaniały czas. Czujemy jak Duch św. kieruje naszym życiem. Pomimo trudu codziennego życia jest radość i miłość wzajemna.
Dziękuję Ci Panie Boże za tych ludzi, których postawiłeś na mojej drodze, którzy pokazali mi to miejsce, tych wszystkich, których spotykam w Ognisku Bożego Pokoju.
Dziękuję za dar życia, zdrowia i Pokoju.
Chwała Panu!
Otrzymałam dar uzdrowienia
Rok temu, będąc tutaj otrzymałam dar uzdrowienia. W tym momencie gdy kapłan nałożył mi na głowę monstrancję ustąpiły wszystkie bóle. Jestem zdrowa.
Bóg zapłać!
Anna z Różana.
Dziękuję Ci Panie Jezu i Mateńko Najdroższa, że przyprowadziłaś mnie i moją rodzinę do Tego Cudownego Miejsca, że mogliśmy zmartwychwstać- bo tak czuję- moje życie i życie mojej rodziny odrodziło się. Jest nowe, lepsze. To tu wymodliłam dobre decyzje i trwam w stałej adoracji Najświętszego Serca Jezusa. On mnie prowadzi i moją rodzinę.
Wyzbyłam się lęku, obawy przed tym, co będzie jutro. Teraz mam radość i Pokój serca, bo mam Boga w sercu i pragnę żeby tak było.
Wielkie Bóg zapłać.
Dziękuję za cud życia
Moje dzieci bardzo pragnęły dzieciątka przez kilka lat. Moja modlitwa została wysłuchana. Synowa jest w pierwszym miesiącu ciąży.
O Jezu – dziękuję Ci.
Mam na imię Renata
Do Ogniska Bożego Pokoju k. Suchcic zaczęłam przyjeżdżać ok. 1,5 roku temu.
Kiedy po raz pierwszy przyjechałam z synem Piotrem, zaimponowała mi ta cisza, ta pokora- to jakby świat się kończył w tym miejscu i wszystkie troski i kłopoty minęły. Później zaczęłam jeździć z koleżanką z Chmielewa na Msze św. z uzdrowieniem i nie tylko. Bo wystarczy po prostu być w tym miejscu i już czuje się obecność Jezusa i Maryi. Już dusza ludzka odpoczywa.
(…)
Chwała Ci Panie za to !
Chodziłam o kulach
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Najpierw chcę napisać kilka słów o mojej chorobie. Zaczęłam poważnie chorować od 2010 r. Lekarze nie bardzo wiedzieli co mi jest. Powoli traciłam siły, wagę a w końcu straciłam mowę. Zaczęłam chodzić o kulach. Traciłam równowagę , bez powodu na prostej drodze przewracałam się. Pamiętam jak leżąc w jednym ze szpitali pani psycholog powiedziała mi , że już nigdy nie będę normalnie mówić i chodzić. Może mi wrócić mowa, tylko częściowo, ale czysto nie będę mówić nigdy.
W sierpniu 2015 r. byłam na rekolekcjach w Częstochowie podczas których Ojciec wygłaszał konferencje. Po konferencji ojciec Eugeniusz zapraszał do Ogniska Bożego Pokoju, które założył w Suchcicach. Pewnego dnia zadzwoniłam do Ojca z zapytaniem czy mogę przyjechać do Suchcic. Ojciec wyraził zgodę i tak pojechałam do Ogniska. Po przyjeździe Ojca nie było, ale zostałam serdecznie przyjęta. W Ognisku obowiązują zasady, które mi bardzo odpowiadają. Podczas modlitwy w małej kaplicy (wtedy jeszcze nie było dużej kaplicy) mogłam się wypłakać , bo Matka Boża Królowa Pokoju sprawiła , że w kaplicy “popsuło” się światło i nikt nie widział jak płaczę.
Kiedy przyjechał ojciec Eugeniusz poszłam do niego na rozmowę, na której zasugerował mi potrzebę spowiedzi generalnej i dał mi materiały przygotowujące do spowiedzi. To było moje marzenie. Wcześniej niestety nie znalazłam księdza, który by mnie wyspowiadał. Oczywiście Ojciec nic o tym nie wiedział, że ja pragnę się wyspowiadać z całego życia. I tak Matka Boża Królowa Pokoju zaczęła porządkować moje życie duchowe. Od tej pory otrzymałam razem z mężem wiele łask. Mąż też po wielu staraniach odbył spowiedź generalną. Przestaliśmy z mężem palić papierosy.
W naszym domu nie ma alkoholu, nie kupujemy i nie częstujemy.
W 2017 roku wybraliśmy się z mężem na pielgrzymkę do Medjugorie. Tam Matka Boża Królowa Pokoju dała mi łaskę wejścia na górę Kriżevac. Był to dla mnie bardzo duży wysiłek i trud , bo chodziłam o kulach. Miałam problemy z chodzeniem po prostej drodze, a co dopiero po kamieniach, pod górę i z góry.
Kolejną wielką łaskę otrzymałam z mężem półtora roku temu, a mianowicie codzienna msza święta. Wcześniej mąż kiedy wychodziliśmy razem w tygodniu na mszę świętą pytał a jakie dzisiaj święto? Dzisiaj nie pyta, tylko po prostu idziemy.
We wrześniu 2019 roku “coś” ciągnęło mnie do ogniska. Ojciec Eugeniusz organizował modlitwę pod Krzyżem. W ognisku potrzebowali wolontariuszy. Postanowiłam pojechać. W Ognisku trwa adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie w dzień i w nocy. Starałam się po 2,3 godziny adorować Pana Jezusa i trwać przy Maryi Królowej Pokoju. W ciągu dnia posługiwałam w kuchni przygotowując posiłki, oraz czyściłam chodniki między domami z chwastów. Mimo złego samopoczucia pomagałam jak mogłam. Dla zdrowej osoby może to co robiłam to normalna zwykła praca , ale dla mnie to duży wysiłek i trud.
Wieczorem będąc już w pokoju usłyszałam wewnętrzny głos “możesz chodzić”. Pomyślałam ,że tak. Skoro wyrywając chwasty chodziłam noga przy nodze bez kul to spróbuję. I tak dzięki Matce Bożej Królowej Pokoju zaczęłam chodzić bez kul, ustąpiły bóle nóg i rąk i zaczęłam normalnie chodzić i czysto mówić.
Co prawda została mi jeszcze jedna “mała” choroba nerek, ale mam co ofiarować Bogu. Za wszystko codziennie dziękuję Maryi mojej ukochanej Mamie i Bogu Ojcu – kochanemu Tacie. Nie mogę pominąć Ojca Eugeniusza, Agnieszki oraz mojego męża.
W ostatnią sobotę października pojechaliśmy z mężem na Św. Krzyż. Szliśmy na szczyt pod górę kamienistą drogą 2 km i po drodze odprawialiśmy Drogę Krzyżową. Szłam jak zdrowy człowiek. Kiedyś, gdy szłam o kulach wszyscy mnie mijali i zostawałam na końcu. Teraz szłam normalnie, jak wszyscy inni.
Chcę też powiedzieć, że moja choroba jest udokumentowana. Mam na to całą dokumentację lekarską. Będąc pierwszy raz w Ognisku Bożego Pokoju, opowiedziałam trochę o tych moich problemach zdrowotnych Agnieszce, która powiedziała, że powinnam całkowicie zawierzyć to Bogu. I tak zrobiłam. Dziękuję Jezusowi i Maryi, Królowej Pokoju za cud uzdrowienia
i za radość wszystkich ludzi, którzy się ze mną cieszą.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!